W ośmiu odsłonach. Vol. 2 „Lighting”, „About a session” – Anna Konjetzky


„Lighting”


Kraków, 2016

Osobne miejsce w tej historii zajmuje produkcja „Lighting” Anny Konjetzky. Po jej warsztatach „Atelier” zrodził się pomysł, aby stworzyć razem nową produkcję. Rozważałyśmy różne opcje, ale ponieważ mieliśmy możliwość pracować razem tylko przez dwa tygodnie, zapadła decyzja, aby „przełożyć” gotową choreografię na polskich tancerzy. Anna Konjetzky zazwyczaj  potrzebuje około trzech miesięcy, aby stworzyć spektakl. 

W Hanoi, choreografka tworzyła spektakl „Lighting” z tamtejszymi tancerzami. Dotyczył on masowych ruchów protestacyjnych i demonstracji, a także niekontrolowanych napięć i przemocy. O tych „łatwopalnych” właściwościach w swojej choreografii mówiła: „Jeśli podpalę coś, akcja nie pozostaje pod moją kontrolą, ale tworzy »płonący« obiekt, który trwa samodzielnie, niezależnie od mojej kontroli”.

„Lighting” wydawał się idealny na tę okazję, jednak nie chcieliśmy zrezygnować z elementu twórczego. Dlatego Anna Konjetzky zgodziła się stworzyć miniaturę choreograficzną „A…B” dla Karoliny Garbacik i Eryka Makohona, która została wystawiona wraz z „Lighting”. 

Po premierze mieliśmy zaplanowane wyjazdy gościnne do dwóch jeszcze miast: Białegostoku i Gdańska. Produkcja „Lighting”, a także podróże między polskimi miastami z południa na wschód i dalej na północ Polski będą ciepłym wspomnieniem. Tempo było zawrotne, w każdym z tych miejsc byliśmy zaledwie kilka dni, ale większość czasu schodziła na montaż, próby i….  granie. Potem nocne oglądanie miasta. 

„Lighting” był sporym przedsięwzięciem. Dotychczas Anna Konjetzky przywoziła do Krakowa małe formy, właściwie solowe prace. Czasem, jak w przypadku „Chipping”, z rozbudowaną scenografią.  Sahra Huby, kiedy mówiła o „Chipping”, wspominała, że nadała imiona wszystkim kubikom poruszającym się na scenie, w końcu byli to jej partnerzy w ruchu. Tym razem w  „Lighting” tańczyło, i to w intensywnym tempie, dziewięć osób – Karolina Garbacik, Julia Dundziło, Paweł Łyskawa, Eryk Makohon i Piotr Skalski oraz cztery osoby z kolektywu Anny – Sahra Huby, Quindell Orto, Viviana Defazio i Michele Meloni. Przygotowania częściowo odbywały się w Cricotece, a częściowo w Studio Krakowskiego Teatru Tańca. „Lighting” było choreografią bazującą na technice i więcej niż dobrej kondycji performerów, duże znaczenie miały tam synchrony, trzymanie tempa, precyzja i wytrzymałość. Obserwując próby miałam wrażenie, że to bardzo matematyczny spektakl. Trzeba było wyliczać sobie, w którym momencie następują roszady, mające oddać na scenie obrazy starcia, chaosu w czasie demonstracji. W całej choreografii było niesamowicie wiele zmian, wszystko działo się w błyskawicznym tempie.

W „Lighting” niezwykle istotną, a nawet kluczową, role odgrywały światło i muzyka (Siergiej Maingardt to stale współpracujący z Anną kompozytor, który tworzy muzykę w czasie rzeczywistym). Światło, a właściwie półmrok, tworzył nie tylko atmosferę napięcia i lęku, ale w pewnym sensie celowo utrudniał widzom oglądanie, prowadził ich wzrok i wpływał na percepcje. Obraz był jakby świadomie zamazany, nieostry. W „Lighting” to muzyka z wpisanymi w nią hukami i krzykami wpływa na reakcje widzów, trzyma ich w napięciu, przeraża. W niej mieszczą się dosłownie odnoszące się do protestów pomruki, huki i inne dźwięki. W półmroku, czy w oślepiającym blasku stroboskopowych świateł, nie widać wszystkiego. Tancerze stoją, po czym jak od potarcia zapałki idzie iskra, która przeskakuje dalej z jednego tancerza na drugiego, zmiany są błyskawiczne. Na scenie nie ma chyba ani jednego momentu pozwalającego na zatrzymanie, jest walka. Konjetzky zawsze pracuje z kontekstem społecznym, ale w tej pracy jest on konstytutywny  i mocny. W Polsce spektakl był prezentowany w czasie nasilonych demonstracji kobiet walczących o swoje prawa podczas tzw. „czarnych protestów”, myślę, że zestawienie tych dwóch obrazów rezonuje w wyobraźni, jest opowieścią o współczesności. 

Poznań – Warszawa, 2018

Rok później zależało mi na tym, aby w Warszawie podczas trwania „Sceny Tańca Studio” i programu kuratorskiego „Piąta strona świata” ponownie zaprezentować tę produkcję, w którą tyle energii włożyli właściwie wszyscy zaangażowani w nią artyści. Chciałam też wprowadzić „Lighting” w szerszy dyskurs polskiego tańca. Zaproponowałam Annie Konjetzky także  przyjazd do Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu, gdzie poprowadziła „Laboratorium ruchu” z zespołem w ramach programu „Laboratoria twórcze”. 


„About a session”


Wrocław, 2019

W 2019 roku Anna Konjetzky rozpoczęła realizację trzyletniego projektu „Akademii nomadycznej” i ponownie nasze ścieżki przecięły się. Zorganizowałam wraz z Fundacją Performa i we współpracy z Instytutem Grotowskiego pierwszą odsłonę projektu we Wrocławiu, „Studio na Grobli”. Najpierw odbył się spektakl „About a session” a później tygodniowa praca studyjna. „About a session” należał również do projektów wyrastających ze społecznych badań oraz wpisywał się w ścieżkę poszukiwań wokół seksualności podobnie jak przedstawienia „S” Sashy Waltz, „Reproduction” Eszter Salamon, czy „Supernatural” Simone Aughterlony. Koncepcja spektaklu bazowała na terminie „sesja”, który oznacza spotkanie ograniczone w czasie. Oscylowała wokół pytań: czy refleksja lub dyskusja na temat podniecenia może wzbudzać podniecenie? Czy może pobudzić / stymulować fantazje seksualne widzów? Jak widzowie patrzą na tancerzy? Jakie ruchy, słowa i spojrzenia są stymulujące? Jakie spojrzenia seksualizują ciała aktorów? Jakie momenty seksualizują obecnych widzów? 

Pod względem formalnym w spektaklu pojawiały się elementy wykładu performatywnego, a akcja przenosiła się ze sceny na ekran i odwrotnie. Spektakl stawiał mocne pytanie o związek między pożądaniem a podnieceniem. Sądziłam, że ten performans  zarezonuje w Polsce, gdzie  nadal toczy się dyskusja o wycofaniu edukacji seksualnej ze szkół, deliberuje się nad prawami osób LGBTQ+, a temat seksualności i cielesności człowieka urasta do rangi tabu.

Anna Konjetzky jest choreografką pracującą z ciałem, przestrzenią i percepcją. Jej spektakle mają społeczne odniesienia, dotyczą naszej rzeczywistości, choć czasem koncertują się na fragmencie, przez co można odnieść wrażenie, że wypowiedź przesuwa się w stronę abstrakcji. Jej choreografie wyrażają osobistą wizję artystki. Gry i szukanie nowych strategii w dążeniu do zmian percepcji widza są symptomatycznym znakiem jej stylu, mogą dokonywać się dzięki specyficznemu prowadzeniu światła, ustawieniu kilku ekranów, wprowadzeniu elementów technologii. W pracach Konjetzky widoczna jest fascynacja technologią w relacji do naturalnej fizyczności. Większość jej choreografii, które widziałam, w pełni wykorzystuje warsztat techniczny i sprawnościowy tancerza i tancerki. Konjetzky przygląda się i tematyzuje procesy zmęczenia i wytrzymałości tancerza. 

Te wspomnienia nie wyczerpują informacji o wszystkich choreografiach i stylu Anny Konjetzky. Z pewnością można by jeszcze wiele napisać, ale zależało mi na przybliżeniu polskiej recepcji jej twórczości. W listopadzie 2019 roku, żegnając się, żartowałyśmy, że kolejny wspólny projekt planujemy zrobić w Łodzi, bo tego ważnego ośrodka tańca w Polsce Anna i jej kolektyw jeszcze nie znają i  trzeba to zmienić. 

Anna Królica

Prezeska Fundacji Performa, kuratorka, badaczka, krytyczka tańca.

Previous
Previous

Sztuka zaangażowana Arkadi Zaidesa

Next
Next

Po śladach. Pomiędzy pamięcią, przekazem i wyobrażeniem